Przejdź do treści

Włamał się do ponad stu radiowozów!


Młodzi ludzie muszą mieć jakąś busolę moralną. Jeżeli żołnierze podziemia antykomunistycznego byli bohaterami, to kim byli ci, którzy ich zwalczali? Byli zdrajcami i nie da się tego rozmyć, jak chciał Michnik. Nie można zbudować niepodległej Polski na tradycji KPP, SDKPiL-u i Komitetu Obrony Demokracji – mówi poseł Stanisław Pięta, wiceszef Parlamentarnego Zespół Tradycji i Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Był on gościem Piotra Lisiewicza w „Wywiadzie z chuliganem” w Telewizji Republika. Stanisław Pięta, na temat którego Jerzy Owsiak wykrzykiwał w ubiegłym roku wulgarne wyrazy ze festiwalowej sceny, wychował się książkach Józefa Mackiewicza, Sergiusza Piaseckiego i legendzie Stanisława Bułak-Bałachowicza. Radykalizm Józefa Mackiewicza to było coś nie do zaakceptowania dla dzieci ubeków i towarzyszy, którzy przyjechali tu na ubeckich czołgach. Tradycja Komunistycznej Partii Polski czy Gwardii Ludowej, cała ta gangrena komunistyczna, wewnętrzna czy zewnętrzna, to wszystko musi zostać wypalone, wycięte doszczętnie z duszy polskiej – uważa. W „Wywiadzie z chuliganem” po raz pierwszy opowie on całą prawdę o wydarzeniach z końcówki lat 80., gdy wraz z grupą nastolatków z Bielska-Białej zorganizował grupę, która okradała milicyjne radiowozy zaparkowane pod komendami. Za to niedawno zaatakowany został przez TVN. To była adrenalina. Byliśmy młodzi, szybcy, w 20 sekund byliśmy stanie włamać się do radiowozu – wspomina Stanisław Pięta. Włamywali się po to, by zdobyć broń i amunicję i przygotować się na wybuch przyszłego powstania. Wielkie wrażenie zrobiła na nas lektura szkolna - „Kamienie na szaniec”. Z opowieści ojca z 1956 r. wiedziałem, że wtedy walczący używali broni zabranej milicjantom. Ale amunicja bardzo szybko się kończyła. Chcieliśmy się przygotować na sytuację, gdy dojdzie do powstania, będzie jakaś nowa godzina „W” i my wtedy będziemy mieć własną amunicję – wspomina. Z radiowozów i innych samochodów zaparkowanych przed komendami kradli też pieniądze, za które kupowali… piwo.

- Piwo w sklepach było wówczas od czasu do czasu, a wojsko nie wychodziło na przepustki. Dlatego piwo w jednostce wojskowej to był rarytas. Przechodziliśmy do niej przez rzekę Białkę po takich deskach spiętrzających wodę. Wartownik przechodził co trzy minuty. Jak poszedł, to machaliśmy ręką do żołnierzy służby zasadniczej pokazując im piwo. To będzie twoje piwo, ale musisz przynieść trzy sztuki amunicji do kałasznikowa – opowiada Stanisław Pięta. Jeszcze większe sukcesy odnosili na bielskich Błoniach, gdzie była strzelnica. Przyjeżdżaliśmy na ostatni przystanek „dziesiątki”. Jak tylko widzieliśmy czerwoną flagę na maszcie, wiedzieliśmy, że trwa strzelanie. Podchodziliśmy maksymalnie blisko do jakiegoś zagajniczka i tam czasami się nawet udawało za jedną butelkę dostać 20 sztuk w tekturowym pudełeczku – mówi. Jak mówi, zgromadził całkiem niezły arsenał. – Do powstania byliśmy dobrze przygotowani, tylko okazało się, że historia potoczyła się inaczej – żartuje poseł Pięta. Gdy organizował pierwsze akcje, miał 15 lat, a wraz z grupą kolegów okradał radiowozy przez trzy lata, między 1986 a 1988 rokiem. Potem założył w Bielsku oddział KPN, drukował ulotki „Katyń pomścimy” czy „Bolszewicy do kostnicy”. Uważa, że zapał młodej, antykomunistycznej opozycji został na przełomie lat 80. i 90. zmarnowany. - To był wielki kapitał. Pamiętam ludzi z tamtego czasu, ich zaangażowanie. To zostało całkowicie zmarnotrawione. I to jest wina ludzi, którzy siedzieli przy okrągłym stole, a potem obalili rząd Olszewskiego. Tak naprawdę dopiero teraz, po 27 latach, możemy realizować politykę, którą wtedy powinniśmy realizować. Wreszcie Polacy mogą oddychać pełną piersią i być odpowiedzialni za swój kraj – uważa. Później działał w Lidze Republikańskiej. Stanisław Pięta jest pierwszym posłem, który został zaproszony do „Wywiadu z chuliganem”, którego 35 odcinek ukaże się dzisiaj. Dlaczego? Największą zarazą w polityce są dziś posłowie „plastikowi”. Niezależnie od opcji jednakowo ubrani, z jednakowym uśmiechem, jednakowo pozbawieni kręgosłupa, indywidualności, charakteru. Staszek Pięta jest ich żywym zaprzeczeniem. Ale jednocześnie daleko mu do ekscentryków bluzgających na przeciwnika przy każdej okazji. Ostrych słów używa zawsze wtedy, kiedy jest to niezbędne do nazwania prawdy po imieniu. Choćby bezczelnego panoszenia się w polityce komunistów czy zdrajców – uzasadnia prowadzący program Piotr Lisiewicz. Pięta uważa, że to Jerzy Owsiak na początku lat 90. Przyczynił się do rozmycia wśród młodzieży antykomunistycznych nastrojów. To była operacja wymyślona bardzo zręcznie. Walter Chełstowski, który wymyśli WOŚP, jest też autorem pomysłu powołania KOD. To towarzystwo nie jest bezpłodne intelektualnie, oni cały szukają skutecznych sposobów na walkę z tradycją, polskością, patriotyzmem, ideą niepodległości, samostanowienia Polaków - stwierdza.