Przejdź do treści

Michał Tusk: Razem wiedzieliśmy, że to jest, mówiąc kolokwialnie, lipa...








Michał Tusk, syn byłego premiera, który w przeszłości był dziennikarzem "Gazety Wyborczej", świadczył w 2012 r. usługi w zakresie PR liniom lotniczym OLT Express, to spółka powiązana ze spółką Amber Gold. Marcina P.

Przewodnicząca Komisji Śledczej poseł Małgorzata Wassermann wypunktowała podczas przesłuchania syna Donalda Tuska, Michała Tuska, byłego pracownika OLT Express Sp. z o.o., wezwanego w celu złożenia zeznań w toczącym się postępowaniu zmierzającym do zbadania prawidłowości i legalności działań organów i instytucji publicznych wobec podmiotów wchodzących w skład Grupy Amber Gold.

Próbujemy się zorientować, jak to jest możliwe, że w Gdańsku, gdzie jak pana tata powiedział, wszyscy się znają i wszyscy od początku wiedzieli, co to jest za firma, Urząd Skarbowy przez trzy lata omijał tę firmę, prokuratura omijała tę firmę, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego omijała tę firmę, Urząd Lotnictwa Cywilnego nie żądał od niej dokumentów, a minister Nowak dopiero 16 sierpnia wysłał tam kontrolę, już po upadku wszystkich firm — mówiła Małgorzata Wassermann. Usiłujemy znaleźć odpowiedź na pytanie, jak to jest możliwe, że tysiące Polaków jest kontrolowanych za najmniejsze przewinienia, za państwa czasów byli, a ta firma urosła do takich rozmiarów i żadna instytucja w Polsce nie była w stanie wejść i sprawdzić, czym sie zajmuje — dodała przewodnicząca komisji. Proszę się nie dziwić, że chcemy sprawdzić poważny fakt związany z tym, że syn premiera tam pracował i nie ma śladów pana pracy — powiedziała Małgorzata Wassermann. Maile świadczą o tym, że to pan tam zglasza swoje prośby i swoje pomysły, a oni panu odpisują „dziękuję”. Nie ma śladów świadczących o tym, że zlecają panu konkretną pracę. Są w zasadzie tylko pana analizy, które pan im sam podsyła i ewentualnie organizacja dnia dziecka — wyliczyła Wassermann. Pan nie czuje tego w takim razie, że te smsy i rozmowy, które panu odczytywałam, że ci państwo posługiwali się pana osobą i pana nazwiskiem. Być może bez pana wiedzy, ja tego nie sugeruję, ale z jakichś przyczyn pada to pana nazwisko. Proszę nie mówić, że to jest szykana w stosunku do pana, że pan tutaj się znalazł — powiedziała do Michała Tuska. Ja sama wiem co to znaczy być dzieckiem polityka. Problem nie polegał na tym, że pan tam pracował, ale na tym, dlaczego żadna instytucja nie była w stanie przyciąć trzech lat tej przestępczej działalności — zakończyła Wassermann.