Przejdź do treści

Skandaliczna ekshumacja Anny Walentynowicz






Mecenas Stefan Hambura specjalnie dla Niezależnej.pl. - To brak profesjonalizmu i kompetencji – mówi oburzony pełnomocnik Janusza i Piotra Walentynowicz, po kompromitującej prokuraturę organizacji sekcji zwłok ekshumowanych dzisiaj na gdańskim cmentarzu.

- Moi klienci są nie tylko w szoku. Im chce się wyć z rozpaczy – tłumaczy mecenas Hambura. Najpierw na cmentarzu „Srebrzysko” w Gdańsku nie pojawili się pracownicy Sanepidu, których obecność jest obowiązkowa podczas ekshumacji zwłok. Pojawili się z kilkugodzinnym opóźnieniem. Później nie udało się przeprowadzić sekcji zwłok, bo w Instytucie Medycyny Sądowej w Bydgoszczy popsuł się tomograf komputerowy.

- Nie wiem, czy stan tomografu był wcześniej sprawdzany, ale zepsuł się, gdy ciało miało już znaleźć się w środku - opowiada pełnomocnik syna i wnuka śp. Anny Walentynowicz. Prawnikowi trudno zrozumieć taką organizację pracy wojskowej prokuratury i biegłych. – To brak profesjonalizmu – podkreśla.

Co teraz wydarzy się? Ciało ekshumowane w Gdańsku zostanie przewiezione do Krakowa. Podobnie jak zwłoki spoczywające na cmentarzu w Warszawie, które jutro będą ekshumowane.
- Ostatecznie trafią do Zakładu Medycyny Sądowej we Wrocławiu i tam zostanie przeprowadzona sekcja. Nie wiem jeszcze czy jednego dnia – mówi nam mecenas Hambura.

Niezależna.pl zapytała, czy w związku z dzisiejszymi, skandalicznymi wydarzeniami pełnomocnik bliskich śp. Anny Walentynowicz zamierza złożyć skargę lub domagać się wyjaśnień.
- A do kogo mielibyśmy się skarżyć? Prokuratura robi co chce i jak chce. Nie mamy żadnych możliwości zaskarżenia jej działań – mówi mecenas Hambura.