Przejdź do treści

Macierewicz prezentuje dowody na wybuch w TU-154M


- Mamy zdjęcia, opisy i notatki. Mamy zabezpieczony cyfrowo materiał, który potwierdza, że fotele były dokładnie badane, a pobrane próbki trafiły do Warszawy. Dlaczego mówi się nam dzisiaj, że nie można było zabezpieczyć foteli ze względu na warunki atmosferyczne? Wiemy, że badano fotele, wkładając je do foliowych worków napełnianych później ciepłym powietrzem i żadne warunki pogodowe nie stały na przeszkodzie - ujawnił Antoni Macierewicz.

Zespół parlamentarny dysponuje materiałem dowodowym potwierdzającym, że badano nie tylko cały wrak, ale i fotele. Stoi to w sprzeczności z informacjami prokuratorów wojskowych twierdzących, że foteli tupolewa jeszcze nie badano i w tym celu biegli jadą w poniedziałek na dwa tygodnie do Smoleńska.

- Mamy zdjęcia, opisy i notatki. Mamy zabezpieczony cyfrowo materiał, który potwierdza, że te próbki trafiły do Warszawy. Dlaczego mówi się nam dzisiaj, że nie można było zabezpieczyć foteli ze względu na warunki atmosferyczne? Wiemy, że badano fotele, wkładając je do foliowych worków napełnianych później ciepłym powietrzem i żadne warunki pogodowe nie stały na przeszkodzie - mówi Macierewicz.

Jak dodaje: - Na pytanie do świadka, który uczestniczył w pobieraniu próbek z tupolewa "Ile foteli zabezpieczyliście? Kilka? Kilkanaście?", on odpowiada "sześćdziesiąt kilka elementów", na których wykryto ślady materiałów wybuchowych. Z miejsc, w których pojawiły się wskazania urządzeń, pobierano próbki - powiedział Macierewicz

Macierewicz przypomina, że pod koniec zeszłego roku szef Wojskowych prokuratorów płk Jerzy Artymiak zapewniał nas, że wszystkie elementy samolotu były przebadane. Nie tylko on jeden formułował taką opinię. Także płk Ireneusz Szeląg, szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie zapewniał, że przebadano wrak dokładnie. Mówiono, że zbadano kilkanaście tysięcy próbek.

Szef zespołu ds. wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej Antoni Macierewicz (PiS) zaapelował też do prokuratora generalnego, aby umożliwił przedstawicielom rodzin ofiar i ich ekspertom udział w pobraniu oraz badaniu próbek z foteli.

- Zwracamy się o to, żeby umożliwiono przedstawicielom rodzin i ich ekspertom udział w badaniach, które są planowane. Rodziny są zainteresowane, dysponują ekspertami, którzy gotowi są brać udział w tych badaniach i kompetentnie weryfikować to, co tam się dzieje - w świetle przedstawionych faktów - powiedział Macierewicz. Jak dodał, przedstawiciele rodzin ofiar i ich eksperci mają prawo obecności przy tak kluczowych badaniach.

Jak podkreślił, "w świetle krętactwa i matactwa, z którym mamy do czynienia systematycznie od początku śledztwa, w świetle komunikatu prokuratury, w sposób szczególny istnieje zagrożenie, że przygotowywane jest po prostu gigantyczne fałszerstwo związane z materiałem dowodowym". Podkreślił, że to fałszerstwo - jego zdaniem - "ma wykazać, że nie stwierdzono żadnych materiałów wybuchowych".

Macierewicz poinformował też, że zespół parlamentarny zwrócił się do prokuratora generalnego o udostępnienie pełnomocnikom rodzin protokołów badań na okoliczność obecności materiałów wybuchowych, które zostały dokonane na przełomie września i października 2012 r. - W tym protokole musi być dokładny opis, pobrano, czy też nie pobrano próbek z foteli, zabezpieczono je, czy też nie zabezpieczono - zaznaczył.

Jak dodał, zespół parlamentarny zaapelował również do prokuratora generalnego, by w "trybie natychmiastowym podjął śledztwo w związku z możliwymi matactwami nakierowanymi na wprowadzenie w błąd prokuratora generalnego, co do kluczowych okoliczności związanych ze zbrodnią smoleńską i badania wraku samolotu, a także sfałszowania przebiegu oględzin wraku, lub wyniku badań laboratoryjnych".