Przejdź do treści

Czy po tym co powiedział zniszczą Janowicza?


Redakcja vod: na konferencji prasowej po przegranym meczu z Chorwacją w Pucharze Davisa Jerzy Janowicz powiedział m.in. "Jesteśmy generalnie krajem, który nie ma absolutnie żadnej perspektywy w sporcie, biznesie czy w życiu prywatnym. Nie ma perspektywy dla nikogo. Studenci studiują, żeby tylko z tego kraju wyjechać, trenujemy gdzieś po szopach, nie tylko w tenisie, spójrzcie na Zbigniew Bródkę, który musi trenować za granicą. Dlaczego macie oczekiwania wobec nas? Wyjdźcie sami na kort i przepracuje na nim całe życie, a dopiero potem miejcie oczekiwania. To już mnie śmieszy. Przeżyjcie to, co sportowcy. Nie ma żadnej pomocy w sporcie i w żadnym zawodzie." Pytanie brzmi: jak teraz zachowają się wobec Janowicza te wszystkie "zaprzyjaźnione" z rządem Tuska media, które zgodnie z obecnie obowiązującą w propagandzie doktryną przekonują Rodaków, że Polska jest kwitnącą zieloną wyspą, wszyscy nam zazdroszczą, a polskie dzieci szczawiu i mirabelek mają pod dostatkiem? Najprostsze wyjście, to zrzucić wszystko na gorycz po porażce, wmawiać, że ta wypowiedź dotyczyła wyłącznie dziennikarzy sportowych itp. Bardzo szybko przekonamy się jaka będzie dla Janowicza cena tej chwili szczerości? Czy skończy się tylko na szyderstwach "Gazety Wyborczej"?

Film: Janowicz wściekły na dziennikarzy: Kim jesteście, żeby mieć oczekiwania opublikował Sport.pl

Jerzy Janowicz przegrał z Marinem Cilicem 6:4, 7:6 (7-5), 4:6, 1:6, 3:6 w 2. rundzie Grupy I Strefy Euro-afrykańskiej Pucharu Davisa. Prowadzący 3:1 w całym spotkaniu chorwaccy tenisiści zapewnili sobie zwycięstwo i awans do barażu o elitę.

Sklasyfikowany na 21. miejscu w rankingu tenisistów Janowicz po raz drugi w spotkaniu rozgrywanym w hali Torwar doznał porażki w pięciu setach. W piątek niespodziewanie uległ niespełna 18-letniemu Bornie Coricowi. Tego dnia zajmujący 26. pozycję na światowej liście Cilic bez problemu uporał się z Michałem Przysiężnym. W sobotę szansę biało-czerwonych na zwycięstwo w pojedynku przedłużyli Marcin Matkowski i Mariusz Fyrstenberg, triumfatorzy rywalizacji deblistów.

W pamięci kibiców na długo pozostanie tie-break, który był potrzebny do wyłonienia zwycięzcy w drugiej partii pojedynku liderów obu ekip. Cilic prowadził już 5-1, ale dzięki konsekwentnej i agresywnej grze Polak zwyciężył w sześciu następnych akcjach. Prowadzący 2:0 23-letni łodzianin w trzech kolejnych odsłonach musiał jednak uznać wyższość starszego o dwa lata, pochodzącego z Medziugorie przeciwnika.

Chorwaci, który zagrają we wrześniowym barażu, są o krok od powrotu, po rocznej przerwie, do Grupy Światowej. Polacy, którzy jeszcze nigdy nie awansowali do elity, w przyszłym sezonie po raz kolejny będą rywalizować na jej zapleczu.

Ponieważ zwycięstwo Cilica przesądziło losy meczu zrezygnowano z rozegrania drugiego niedzielnego pojedynku singlowego.