Przejdź do treści

Piotr Staruchowicz - więzień polityczny Tuska


W zeszłym roku Piotr Staruchowicz "Staruch" ironizował, że niedługo zajmowanie na stadionach miejsc niezgodnych z numerem na bilecie będzie traktowane jak bandytyzm. Niedawno przepowiednia się spełniła... Oto co napisał Bronisław Wildstein.
A ja znowu o „Staruchu” czyli Piotrze Staruchowiczu, liderze kibiców Legii. Sąd na wniosek prokuratury przedłużył mu areszt o dwa miesiące. Dotąd Staruchowicz przesiedział w więzieniu pół roku pod zarzutem handlu narkotykami. Jedyną podstawą były zeznania świadka koronnego, którego wiedza sprowadzała się do tego, że ktoś mu o tym, podobno, powiedział. Staruchowicz w przeciwieństwie do wszystkich innych zatrzymanych w tej sprawie nie jest oskarżony o udział w grupie przestępczej.

Z dętego oskarżenia o handel narkotykami prokuratura zdaje się wycofywać, gdyż Staruchowiczowi przedłużono areszt z powodu... posiadania dwóch, cudzych dowodów osobistych. W rzeczywistości jego kibicowska funkcja oznaczała również rodzaj społecznego biura rzeczy znalezionych. I wyjaśnienia, że z powodu aresztu nie zdołał odesłać ich właścicielom, wydają się przekonujące. Cóż to zresztą za powód do zatrzymania człowieka w więzieniu i jakim cudem narkotyki stały się dowodami osobistymi, a handel nimi przetrzymywaniem cudzych dokumentów?

Na pytania, które pojawiają się: dlaczego zajmuję się tę marginalną sprawą?, odpowiadam: bo nie jest marginalna. Trzymanie niewinnego człowieka w więzieniu nigdy taką rzeczą nie jest, nawet jeśli ma on na sumieniu różne niepiękne sprawki.

A tu chodzi o rzecz jeszcze bardziej ponurą, o to, że Staruchowicz jest więźniem politycznym. Wiem, że pod moim tekstem pojawią się zaraz wpisy rozmaitych wynajętych kanalii natrząsających się z tego określenia. Problemem realnym jest jednak to, że niektórzy, skądinąd uczciwi ludzie, z powodu – uzasadnionego – lęku i niechęci do środowiska kiboli, też nie chcą uznać polityczności tej sprawy, a więc przyjąć do wiadomości elementarnych faktów.

Staruchowicz znalazł się na celowniku władz po tym, gdy zorganizował akcję pod hasłem: „Tusku matole, twój rząd obalą kibole”. Działanie rządzących to klasyczna metoda zastraszania. Na początku szuka się kozła ofiarnego, a więc tych, których w większości nie lubimy. Przecież nie będziemy protestować w ich obronie. Droga jest już jednak utorowana. Potem zabiorą się za innych, a my nie będziemy protestować, bo są to przecież inni. Kiedy zabiorą się za nas, nie będzie już miał kto protestować.

Nie twierdzę, że III RP Tuska doprowadzi do takiego finału. Ale rozejrzyjmy się dookoła. Atmosfera coraz głębszego konformizmu czyli lęku przed niewychylaniem się gęstnieje, a zagrożenie dla demokracji czyli działania wymierzone w opozycję i generalnie w krytyków status quo, nasilają się i to przy radosnej klace medialnych prostytutek.

Sprawa Staruchowicza wydaje się jednak na tyle oczywista, że w jego obronie wystąpiło już paru dziennikarzy głównego nurtu. Może chociaż w tym wypadku uda się uzyskać jakąś wspólnotę przekraczającą nieco podstawowy polski podział polityczny?