Przejdź do treści

Biedna Kopacz. Biedna dr Ewa.

Im mocniej politycy Platformy Obywatelskiej bronią Ewy Kopacz, tym bardziej kompromitują siebie i obecną marszałek Sejmu. Totalną wpadkę zaliczył europoseł PO Jacek Protasiewicz, który nie potrafił logicznie wytłumaczyć w jakiej roli była minister zdrowia pojechała do Moskwy.

W programie „Siódmy dzień tygodnia” Moniki Olejnik dyskutowano między innymi o tym w jakiej roli Ewa Kopacz pojechała do Moskwy tuż po katastrofie smoleńskiej. Pytano o to przede wszystkim europosła Jacka Protasiewicza, który reprezentował w audycji Platformę Obywatelską. Jego zachowanie było zdumiewające. Najpierw milczał, później coś nieskładnie próbował tłumaczyć, aż w końcu przyznał, że w tamtych, tragicznych godzinach w Rosji nie było oficjalnej delegacji rządowej.

- Jeśli nie w ramach swoich obowiązków, to co Arabski tam robił? – zapytał poseł Prawa i Sprawiedliwości Adam Hofman. A eurodeputowany Jacek Kurski zwrócił uwagę, że po katastrofie, w której zginął prezydent Polski, na miejsce – według Protasiewicza - nie pojechał przedstawiciel rządu.

Politycy Platformy Obywatelskiej najwyraźniej gubią się w zeznaniach, a przede wszystkich nie znają dokumentów, które już wcześniej były publikowane. Partyjni koledzy próbują dzisiaj twierdzić, iż rola Kopacz w Moskwie ograniczała się do bycia jedynie „doktor Ewą”. To kłamstwo. O naradzie z 13 kwietnia 2010 roku przeprowadzonej u ówczesnego premiera Rosji Władimira Putina „Gazeta Polska Codziennie” pisała w kwietniu tego roku:

„Ze stenogramu zamieszczonego na stronie rosyjskiego premiera jednoznacznie wynika, że poza nią (Kopacz – dop red.) w naradzie brali udział tylko Edmund Klich, szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, późniejszy akredytowany przy MAK-u, oraz szef Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Krzysztof Parulski, który łączył się ze Smoleńska z Moskwą za pomocą telemostu. Premier Putin, udzielając głosu Kopacz, zwrócił się do zebranych „Pani Ewa Kopacz, minister zdrowia Polski”.

Ze stenogramów ze spotkania wynika, że zaraz po katastrofie międzynarodowe organizacje i eksperci zaoferowali swoją pomoc. MAK te propozycje odrzucił, a polski rząd, reprezentowany przez Kopacz, nie zaprotestował. Generał Tatiana Anodina powiedziała wówczas, że „dochodzenie jest prowadzone zgodnie z międzynarodowymi standardami i przepisami ICAO (International Civil Aviation Organization), którego członkami jest 190 krajów, w tym Rosja i Polska”. Dodała także: „Organy śledcze Unii Europejskiej oraz innych państw wyraziły chęć uczestnictwa w pracach Komisji Technicznej, jeżeli zaistnieje taka potrzeba”.

Marszałek Sejmu, zapytana przez nas, dlaczego jako jedyny konstytucyjny przedstawiciel polskiego rządu nie zareagowała, stwierdziła:
- Moją rolą było zajmowanie się osobami, które przyjechały identyfikować zwłoki.

Kopacz wypiera się swojej roli tuż po katastrofie smoleńskiej, a Protasiewicz twierdzi wręcz, że do Moskwy nie pojechał żaden przedstawiciel rządu. Czy w tej sytuacji premier Donald Tusk nadal będzie upierał się, że śledztwo nie zostało oddane Rosjanom?