Przejdź do treści

Barbarzyńcy - Przemysław Gintrowski


Idą barbarzyńcy, idą barbarzyńcy
Ich smród zatruje miasta całej Europy
Idą barbarzyńcy, idą barbarzyńcy
Rozgrabią Rzym ich łapska, roztratują stopy

Lecz wielu twierdzi, że to tylko plotka
Pod ich rządami można żyć - to też są ludzie
A ich prostota zdrowa, konopna i rumiana
Ożywi Rzym tonący w lenistwie i nudzie

Idą barbarzyńcy, nikt ich nie pokona
Chcą świat antyczny mieczem aż do trzewi przeryć
Ryk ich budzi grozę, cuchną ich imiona,
Atylla, Odoaker, Witigez, Genzeryk.

A w Rzymie nie chcą wiedzieć, który z nich się zbliża
Ospałej myśli nic już nie porwie do buntu
Wiec trawią dni i noce na biustach kurtyzan
Lub piszą podręczniki miłosnego kunsztu

Idą barbarzyńcy straszni, skośnoocy
Chęć walki prędko mdleje na odgłos ich kroków
Nie ma co się bronić, zewsząd brak pomocy
A przecież zawsze lepszy od wojny jest pokój

Więc pieśćmy uszy dźwiękiem eleganckich wierszy
Lub wierzmy w duchy, czary i różdżki magiczne
W mądrości wschodnie wgryźmy się albo powiększmy
Adeptów astrologii zgromadzenia liczne

Tak właśnie my, Rzymianie, spoglądajmy w gwiazdy
Tam swój horoskop może znaleźć nasze plemię
Niebieskie konstelacje niechaj tropi każdy
Kto nie chce dzisiaj patrzeć na zhańbiona ziemię