Przejdź do treści

Co dzisiaj Jan Paweł II powiedziałby Polakom? Ks. Stanisław Orzechowski


Dzisiaj Jan Paweł II zadałby Polakom pewnie po raz kolejny pytanie: Co wyście zrobili z tą wolnością? Ona jest dopiero zadana, dopiero trzeba ją zrobić. To był człowiek wyjątkowo uwrażliwiony na wolność, problematyka wolności i jej związek z prawdą stanowiły zawsze podstawę wszystkich jego rozważań - rozmowa z ks. Stanisławem Orzechowskim, wrocławskim kapelanem Solidarności, nagrodzonym przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Czy po pierwszym spotkaniu z Karolem Wojtyłą była jakaś refleksja, która okazała się dla Księdza ważna? Kiedy zacząłem chodzić na jego wykłady na KUL‑u, pierwsze, co mnie uderzyło w nim, to była ogromna precyzyjność. Do tej pory znam jego wykład o sumieniu – calusieńki, od wstępu do zakończenia – na pamięć. Wiele razy z niego korzystałem i korzystam do dziś. Karol Wojtyła do końca pozostał papieżem sumienia, budził je wszędzie tam, gdzie się dało. W jakich okolicznościach Karol Wojtyła przestał być dla Księdza „tylko” profesorem? Jego nowe oblicze poznałem, kiedy jako biskup w latach 60. walczył o kościół w Nowej Hucie. Wtedy zobaczyliśmy Karola Wojtyłę nieugiętego, odpowiedzialnego za swoich wiernych, niebojącego się ówczesnej władzy, społecznika i człowieka kochającego ten świat, szczególnie góry. Był bardzo delikatny i media skupiały się głównie na tej jego łagodności, ale często przemawiał bardzo radykalnie, mocno, po męsku. To się wyczuwało w jego tembrze głosu. Jak rozumiał solidarność Jan Paweł II i jakie miało to znaczenie dla polskiego społeczeństwa w okresie przebudowy? W swojej homilii na gdańskiej Zaspie podczas trzeciej pielgrzymki do kraju w 1987 r., używając słów Pisma Świętego, zdefiniował właściwie, czym jest solidarność: „»Jeden drugiego brzemiona noście« [..] to znaczy jeden i drugi, a skoro brzemię, to brzemię niesione razem, we wspólnocie. A więc nigdy: jeden przeciw drugiemu. Jedni – przeciw drugim. I nigdy »brzemię« dźwigane przez człowieka samotnie. Bez pomocy drugich”. Te słowa były jak kamienie milowe. Wcześniej, w 1980 r., kiedy powstawał NSZZ „Solidarność”, wszyscy mocno czuliśmy wsparcie papieża, dodawał nam odwagi. To było bardzo namacalne i oczywiste dla wszystkich już od pierwszych dni, kiedy w miejscach, w których się gromadziliśmy, obok krzyża i wizerunku Matki Bożej umieszczano zdjęcie Jana Pawła II. Na bramie stoczni w Gdańsku, u nas, we Wrocławiu, na bramie zajezdni. Wszędzie wyglądało to podobnie. Niedawno wrócił Ksiądz z Wielkiej Brytanii, z corocznych rekolekcji dla młodych rodzin w Coventry. Czy to pokolenie, które wyemigrowało, można nazwać pokoleniem Jana Pawła II? Nie jest tak oczywiście, że to pokolenie zawzięcie studiuje dokumenty papieskie. Jednak postać Jana Pawła II – szczególnie teraz, kiedy o jego świętości dowie się cały świat – niewątpliwie pomaga im w określaniu swojej tożsamości. Oni z Jego powodu są dumni i to nie jest żadna bufonada – to w nich się wyczuwa. Dzięki papieżowi uważają, że dobrze jest być Polakiem. Jak Ksiądz myśli, co Jan Paweł II powiedziałby dzisiaj Polakom? Polakom zadałby pewnie po raz kolejny pytanie: Co wyście zrobili z tą wolnością? Ona jest dopiero zadana, dopiero trzeba ją zrobić. To był człowiek wyjątkowo uwrażliwiony na wolność, problematyka wolności i jej związek z prawdą zawsze stanowiły podstawę wszystkich jego rozważań. W ostatnią niedzielę, wspominając jego słowa, odwołałem się do takiego rozróżnienia: na prawdę Piotrową, która sprawia, że ludzie nawracają się do Boga żywego, do prawdziwej wolności, i na „prawdę za pieniądze”, która wiedzie do pseudowolności. „Nie ma wolności bez prawdy” – te słowa Jana Pawła II wciąż są aktualne. Dzisiaj w Polsce niektórzy mówią to, co mówią, dlatego, że im za to zapłacono. Myślę, że dotyczy to także Smoleńska.