Przejdź do treści

Na "Wywiad z chuliganem" zaprasza Piotr Lisiewicz


"Wywiad z chuliganem" odcinek 3 - Wojtek Wardejn - TV Republika / Radio Merkury

Gośćmi Piotra Lisiewicza są ludzie, którzy zbuntowali się przeciwko rzeczywistości w PRL lub III RP. Zbuntowali się mądrze albo naiwnie, prawicowo, lewicowo, anarchistycznie, niepodległościowo lub niepolitycznie, ale zawsze szczerze. Program "Wywiad z chuliganem” kręcony jest w poznańskim bunkrze niemieckiego gauleitera Arthura Greisera i jest koprodukcją Telewizji Republika i Radia Merkury.

Program Piotra Lisiewicza „Wywiad z chuliganem” co sobotę emitowany jest o 20.10. w poznańskim Radiu Merkury i co niedzielę o 21.30. w Telewizji Republika.

Syn znanego aktora: tłumaczę ojcu, że „Wyborcza” to tabloid dla wykształciuchów.

Należał do pierwszych polskich punków, w wieku 17 lat skazany został za awanturę z ZOMO. Przed zaszczytną służbą w komunistycznym wojsku ukrywał się w Dolinie Pięciu Stawów. Pracował jako stolarz, elektryk, magazynier i rybak. W III RP trafił do mediów, co nie skończyło się dobrze. Najpierw wybił dziurę w ścianie prezesem lokalnej stacji telewizyjnej, potem napisał książkę demaskującą prawdę o tabloidach. Wojtek Wardejn był gościem Piotra Lisiewicza w programie „Wywiad z chuliganem” w Telewizji Republika.

- Wardejn, wstań. Powiedz, że jesteś osłem.

- Tak jest. Jesteś osłem!

Tak Wojtek Wardejn wspomina jeden z dialogów z nauczycielem-sadystą w zmilitaryzowanej szkole morskiej, która nie zdołała zrobić z niego marynarza.

Jego ojciec, aktor Zdzisław Wardejn, obchodził niedawno 55-lecie pracy artystycznej. W PRL należał do najbardziej znanych aktorów, zasłynął jedną z głównych w filmie „Kogel-mogel”, grał też w „Zmiennikach”, „Ekstradycji”, „Och Karol!” i „Piłkarskim pokerze”. Natomiast dziadek Wojtka był przed wojną działaczem poznańskiej Narodowej Demokracji.

Wojtek Wardejn mówi, że politycznie zdecydowanie bliżej mu do dziadka, niż ojca.

Muszę się pochwalić, że moje poglądy przeszły na mojego syna. Jak jest u swojego dziadka w Warszawie, to potem mówi: „Dziadek coś tam mówi o tym KOD-zie, o tych marszach, o tej „Wyborczej”. Ale ja… Ja mam poglądy jak pradziadek – opowiada.

Wojtek Wardejn był punkiem w czasach, gdy nie było bardziej znienawidzonej przez komunistów subkultury, czyli w pierwszej połowie lat 80. Miał kilka zespołów punkowych, śpiewał też w legendarnym zespole Gedeon Jerubbaal. Szkoły zmieniał co rusz. Pewnego razu jego sławny ojciec odwiedził dyrektora szkoły, do której ten już od dawna nie chodził. Chodziliśmy z Wojtkiem do tego samego poznańskiego VII LO, tyle, że ja kilka lat później. W szkole krążyły legendy, że uczęszczał do niej ktoś jeszcze gorszy ode mnie. No więc naturalne, że teraz musiałem Wojtka zaprosić – mówi autor programu „Wywiad z chuliganem” Piotr Lisiewicz.

Ta sława odnosiła się do czasów, gdy grupa licealistów weszła w nocy przez okno biblioteki do budynku szkoły i drzwi klas na wszystkich piętrach ozdobiła m.in. czerwonymi gwiazdami na szubienicy. Następnego dnia wszyscy uczniowie musieli usuwać wykonane w nocy dzieła. Zaś bezpiekę zmylił fakt, że sprawcy w wielu miejscach w szkole odcisnęli ślad buta numer 49. But znaleźli wcześniej… na śmietniku.

W III RP Wojtek Wardejn zbuntował się z kolei przeciwko jej dziennikarstwu. Był współtwórcą jednej z poznańskich lokalnych telewizji, ale pracę w niej zakończył wybijając dziurę w ścianie jej prezesem. Był też fotografem w jednym z tabloidów, ale gdy poznał panujące w nim mechanizmy opublikował książkę „Kadry prawdy, czyli byłem wyrobnikiem tabloidu”. - Tłumaczę często ojcu, że „Wyborcza” to taki tabloid dla wykształciuchów – mówi.

Dziś jest w ostrej opozycji do medialnego establishmentu.

Nie wiem, czy to dobrze zabrzmi, ale mnie Smoleńsk kojarzy się z 13 grudnia. Wtedy też obchodziliśmy na ulicach miesięcznice tej daty. Dziś ludzie przychodzą na Krakowskie Przedmieście i z definicji są w mediach wariatami. Pytamy o jedną z najważniejszych rzeczy w państwie, czyli o śmierć prezydenta i nikt próbuje sprawdzić, jakie były fakty. A samolot holenderski spada i w dwa miesiące później Holendrzy odzyskują wrak. One są nasze, one są w ogóle polskie, te media? – pyta.