Przejdź do treści

Bezpieka, cinkciarze, kapitał z Curacao. Człowiek, który rozpracował III RP


Pozostaje w cieniu, choć bywał informatorem głośnych materiałów śledczych w III RP, choćby „Gazety Polskiej” czy „Misji specjalnej”. Były rugbista z niecodzienną fryzurą sam padł ofiarą przekrętów w czasie transformacji. I odtąd się zaczęło. Gdy pojawia się na sali sądowej z czarną teczką, sędziowie tracą pewność siebie, bo śledzenie ich powiązań jest jego specjalnością. Posadził na ławie oskarżonych dwóch prezydentów miast. Roman Klamycki pierwszy raz udzielił długiego wywiadu telewizyjnego u Piotra Lisiewicza w „Wywiadzie z chuliganem” w Telewizji Republika.

Poniżej jako przedsmak kilka wypowiedzi „zawodowego tropiciela afer” Romana Klamyckiego (Uwaga: nie mylić z Zenonem Klameckim z WSI, pojawiającym się przy aferach w zupełnie innym kontekście!):

O planie powołanie ruchu 4 czerwca przez Tuska:

Panie redaktorze, oni wstydu nie mają! Wstydu nie mają! Myślą, że Polacy puścili wszystko w niepamięć. Stara gwardia rusza do boju. Nie wiem, na co oni liczą. Starsze pokolenie ma pamięć, młodsze ma internet, w którym można znaleźć wszystko.

O rozpracowywaniu afer, w tym piramid z lat 90.:

Pozyskiwałem tę wiedzę z międzynarodowych wywiadowni gospodarczych. Oczywiście to kosztowało, ale te sumy udawało się zebrać wśród poszkodowanych w aferach. Pamiętam, jak byłem w komendzie policji w Katowicach, gdzie przekazywałem materiały pozyskiwane z wywiadowni międzynarodowych. Policja wówczas nie dysponowała możliwościami pozyskiwania takich informacji. Bo nie miała na to pieniędzy. Uważam, że ktoś po prostu nie chciał, bym mieli na to środki.

O roli służb specjalnych w tych aferach:

Potrafiłem ustalić, gdzie trafił wyprowadzony w Polski majątek. Pojawiały się Karaiby, Lichtensteiny, Cypry. Ci ludzie obracający olbrzymimi pieniędzmi bez przyzwolenia służb nie mieliby racji bytu. Składałem wizyty w różnych organach. Ale funkcjonariusze nie podejmowali odpowiednich czynności, bo byli uwikłani. Wszystko zależało od góry. Doły były bezsilne.  A skoro nie prowadziły takich działań, jakie ja prowadziłem, nie nabywały doświadczenia.

O firmach polonijnych i korzeniach elit III RP:

Wszystkie najważniejsze hotele były pod kontrolą służb. Bo gościły one obcokrajowców, którzy musieli jakoś pozyskać złotówki. W każdym hotelu w niektórych pokojach były podsłuchy i każdy miał komórkę od tych spraw, w której pracowali ludzie służb, prowadzący stały nasłuch. W firmach polonijnych większość obrotu towarowego była związana z pozyskiwaniem dewiz. Można je było kupić na czarnym rynku. Wystarczyło namierzać jakąkolwiek firmę zagraniczną i nie miała ona szans, że by nie wpaść. W ten sposób łowili ludzi.

O mediach III RP

Media po „okrągłym stole” zostały niejako przejęte przez służby. One doskonale wiedziały o tym, jaka to jest siła, że media kształtują ludzką świadomość.