TV Republika - Historyk o opozycji: To ugrupowania zdrady. Gdyby weszła Rosja, poparliby łagry|Wywiad z chuliganem - Piotr Lisiewicz
- Jako historyk i obserwator teraźniejszości znajduję niestety tylko jedno wytłumaczenie postawy opozycji. Większość społeczeństwa naiwnie przypuszcza niestety, że oni się mylą, mają jakieś inne informacje, albo że wolno im tak myśleć. Nazwijmy rzecz po imieniu – to są grupy i ugrupowania zdrady. To są ludzie nam wrodzy i koniec. Gdybyśmy zostali zajęci przez wschodniego czy zachodniego sąsiada, to oni prawdopodobnie przyklaskiwaliby temu, żeby nas zwyczajnie uciszono, czy to w miejscach, które nazywamy gułagami, czy też lagrami. Tak po prostu – powiedział w rozmowie z Piotrem Lisiewiczem w „Wywiadzie z chuliganem” prof. Witold Tyborowski.
Historyk z Uniwersytetu Poznańskiego odniósł się do niedawnych wydarzeń w Sejmie, przypominając słowa Dmitrija Rogozina, który gdy Jarosław Kaczyński pojechał do Kijowa, napisał: „Przyjedź do Smoleńska, porozmawiamy”.
- Myślę, że Rogozin, Putin i ich otoczenie byli zadziwieni tym, jak myśmy łykali tą niby-prawdę, albo jak myśmy trwali w tym oczekiwaniu i niepewności. Rogozin idąc na całość dał nam do zrozumienia: jesteście głupi, że jeszcze wątpicie.- powiedział prof. dr hab. Witold Tyborowski.
Jak stwierdził z w rozmowie Piotr Lisiewicz, Smoleńsk pokazał, że w tym, co my postrzegaliśmy jako „miękką” propagandę, nie ma granic.
To znaczy wielkie media mogą tuszować zbrodnię, w wyniku której zginął prezydent Polski. I że metody dezinformacji, oddziaływania psychologicznego, w czasie monopolu medialnego, gdy mamy trzy wielkie telewizornie gadające to samo, mogą być skuteczne. W państwie, w którym elity były ukształtowane przez Moskwę, to jest możliwe.- zwraca uwagę Lisiewicz.
Prof. Tyborowski tak opisał postawę owych elit:
Okazało się, że rzeczywistość dzisiejsza jest taka sama jak z czasów stalinizmu, III Rzeszy czy rosyjskiej Ochrany… Dla mnie szokiem było po Smoleńsku, jak wielu ludzi opowiedziało się po tej nierozsądnej stronie. Ludzi, których znałem i ceniłem, wydawało nam się, że jesteśmy jednomyślni w sprawach podstawowych. Nagle okazywało się, że wbrew faktom, wbrew oczywistościom zupełnym, kiedy widzą w dzień po katastrofie wleczony i cięty piłami mechanicznymi wrak, kiedy widzą to lawinę kłamstwa wylewającą się z ówczesnych mediów, oni nagle mówią, że w to wierzą. Dla mnie to było szokujące, ten brak rozsądku, samodzielnego myślenia i stwierdziłem, że coś tu jest nie tak.