Ben Wallace, szef resortu obrony Wielkiej Brytanii, urodził się 15 maja 1970 roku w Londynie. Łatwo więc policzyć, że dziś chłop ma lat 53 i, kiedy 9 listopada roku 1989 walił się mur berliński, był już dorosły. Nie jest także większym problemem wydedukowanie, że w marcu 1982 roku, gdy argentyńska junta wojskowa zajęła Falklandy-Malwiny nasz bohater, wówczas dwunastoletni, musiał trzymać kciuki za powodzenie misji wojskowej, która miała odbić sporne terytorium z łap reżimu posadowionego w Buenos Aires. Następnie, już w czerwcu tego samego roku, z wypiekami na twarzy śledził transmisję meczu rozgrywanego na Estadio San Mamés w Bilbao, gdzie Anglia pokonała swego odwiecznego wroga, Francję, aż 3-1, a dwie bramki strzelił niezapomniany „Robbo”, czyli Bryan Robson. W tym miejscu zapewniam moich wspaniałych Słuchaczy, że nigdy Pana Bena nie spotkałem, ani też nie studiowałem specjalnie jego biografii, zaś cała wiedza o przeżyciach sprzed lat pochodzi stąd, że ów dżentelmen jest tylko dwa lata starszy od autora niniejszej pogadanki, a nastolatkowie na całym świecie byli i są tacy sami. Bez względu na to, czy wychowywali się za „żelazną kurtyną” czy w demokratycznym kraju, interesowali się piłką nożną i wojną, więc łatwo mi dociec, jakie uczucia targały dzisiejszym członkiem rządu Jej Królewskiej Mości. Zapytacie Państwo, czemu tak nagle zająłem się ową postacią? Dlatego, że na początku marca 2023 roku Wallace orzekł, iż… sprzęt brytyjskich wojsk lądowych rozpaczliwie woła o wymianę. Dodał także, że wojna rosyjsko-ukraińska spowodowała konieczność modernizacji gwałtownej. Cóż, dobrze, że nad Tamizą odkryli to, co nad Wisłą jest oczywistością. Zapraszam Państwa do wysłuchania mojej gawędy… _________ Czytaj » https://www.GPCodziennie.pl Prenumeruj » https://prenumerata.swsmedia.pl
