Przejdź do treści

PISF żąda zwrotu 2 mln zł dotacji na film „Historia Roja”. Reżyser alarmuje: „Jestem nękany”


Polski Instytut Sztuki Filmowej żąda od Jerzego Zalewskiego ,reżysera filmu „Historia Roja. W ziemi lepiej słychać”, zwrotu 2 mln zł dotacji, którą reżyser otrzymał na produkcję filmu. W rozmowie z portalem niezalezna.pl Zalewski przyznaje, że jako artysta, a zarazem obywatel RP czuje się nękany.

Film Jerzego Zalewskiego „Historia Roja. W ziemi lepiej słychać” opowiada historię Mieczysława Dziemieszkiewicza ps. Rój, żołnierza NSZ i Narodowego Zjednoczenia Wojskowego. Jako dwudziestolatek tuż przed końcem wojny dołączył on do oddziału partyzanckiego, a po śmierci brata zabitego przez Sowietów, poprzysiągł komunistom zemstę. Działając w podziemiu antykomunistycznym stanął na czele oddziału, który przeprowadzał akcje przeciwko władzom, uwalniał z aresztów więźniów politycznych i wykonywał wyroki na współpracujących z komunistami. Historia „Roja” zakończyła się w 1951 r., kiedy poniósł śmierć w obławie przeprowadzonej przez oddziały KBW, UB i LWP, wydany przez swoją dziewczynę Alinę Burkacką, której rodziców SB aresztowało, szantażem wymuszając na niej współpracę.

Na produkcję filmu reżyser Jerzy Zalewski otrzymał z PISF dotację w wysokości 2 mln zł. Teraz jednak Instytut domaga się zwrotu pieniędzy. Przed sądem toczy się spór pomiędzy instytucją odpowiedzialną za wspieranie polskiej kinematografii, a twórcami filmu. Dziś wygłoszone zostały mowy końcowe. Na kolejnej rozprawie ogłoszony zostanie wyrok.

- Spór toczy się od momentu, w którym zupełnie poza sprawą ujawniłem, że jeden człowiek, mój były kolega z ławy szkolnej był Tajnym Współpracownikiem SB. Najwyraźniej w obronie tego oni postanowili mnie zniszczyć i ten film. (...) PISF zaatakował mnie kontrolą, która wykazała, że wszystkie pieniądze poszły zgodnie z dotacją. Potem nie wiedzieć czemu wycofano się z produkcji pod pretekstem, że film jest... za długi, a po drugie, że przekroczyłem harmonogram. Przekroczyłem, skoro nie miałem pieniędzy na skończenie filmu. PISF zamiast być opiekunem filmu i w ogóle kina polskiego stał się oprawcą i tym oprawcą jest dalej. Jestem nękany i jako obywatel Polski i jako artysta. Tu nie chodzi o żadne cyfry, tu chodzi o złą wolę – relacjonuje przebieg sporu reżyser Jerzy Zalewski.

Na łamach portalu Niezależna.pl pisaliśmy już wielokrotnie o problemach filmu o „Rosju”. W obronie filmu wystąpili nawet z listem otwartym do prezesa TVP Juliusza Brauna w sprawie „przeszkód, na jakie napotyka produkcja filmu” m.in. b. premier Jan Olszewski, b. szefowa KRRiTV Elżbieta Kruk i bratanek bohatera filmu Marek Dziemieszkiewicz. Wyrazili oni „głębokie zaniepokojenie” przeszkodami wobec filmu, który jest „pierwszą po latach wolnej Polski i braku cenzury próbą ukazania walki i losów żołnierzy wyklętych” i „początkiem obalania kłamstwa założycielskiego PRL o zbrodniczym charakterze walki z okupacją sowiecko-komunistyczną po II wojnie”.

W związku z akcją „Ratujmy Roja” w wielu miastach organizowane są spotkania z twórcami filmu (m.in. reżyserem Jerzym Zalewskim oraz aktorami). W trakcie spotkań reżyser prezentuje kopię roboczą prawie ukończonego obrazu. Podczas spotkań rozprowadzane są materiały promocyjne i zbierane są środki na ukończenie filmu.