Przejdź do treści

Rozprawa za Baumana i podziękowania za protest. JEST JAK ZA KOMUNY!


Redakcja vod: wstrząsający jest zapis tego procesu i właściwie wszystko mówi o obecnej władzy i panującej w Polsce atmosferze. Jest jak za komuny... Poniżej oświadczenie prof. Jerzego Marcinkowskiego.

"Chciałbym tą drogą serdecznie podziękować młodym ludziom, którzy w czerwcu 2013 zaprotestowali na Uniwersytecie Wrocławskim przeciwko wykładowi Zygmunta Baumana, komunistycznego łotra, a obecnie gwiazdy pseudonaukowej hucpy. Jest mi bardzo przykro, że za to, że stanęli w ten sposób w obronie godności mojego Uniwersytetu, mają teraz przykrość kontaktu z wymiarem sprawiedliwości.

Sala wykładowa powinna być miejscem skupienia, a nie awantur. Ale kto sieje wiatr zbiera burzę, a odpowiedzialność za zgorszenie spada na gorszycieli. W tym przypadku na tych, którzy tę kreaturę na Uniwersytet zaprosili. Nie zaś na tych, którzy przeciw temu zaproszeniu słusznie przyszli zaprotestować."
Jerzy Marcinkowski
kwiecień 2014

Przypominamy: do 3 tysięcy zł grzywny oraz do 30 dni aresztu zażądała policja dla kibiców oskarżonych o zakłócanie wykładu Zygmunta Baumana w czerwcu ubiegłego roku na Uniwersytecie Wrocławskim. - Ta rozprawa jest społecznie ogromnie szkodliwa i jawnie niesprawiedliwa. Oskarżyciel powinien przeprosić kibiców i całe społeczeństwo za to, że ta sprawa miała miejsce - powiedział lider Solidarności Walczącej, Kornel Morawiecki, który obserwuje proces od samego początku.
Sędzia Paweł Chodkowski wysłuchał przemówień końcowych. Oskarżyciel, funkcjonariusz z Komisariat Policji Wrocław Stare Miasto powoływał się na słowa prezydenta Bronisława Komorowskiego, który w jednym z wywiadów stwierdził, że protest był „zgorszeniem”. Wspominał też o nie respektowaniu przez kibiców „norm współżycia społecznego” i „dialogu”. Dla trzech oskarżonych zażądał 30 dni aresztu, dla kolejnych dwunastu 20 dni aresztu, pozostali mają - według policji - zapłacić od 500 do 3.000 zł grzywny.

Obrona stwierdziła, że w praworządnym państwie „władza publiczna nie miesza się z instytucjami naukowymi, a te nie mieszają się ze zbrojnym ramieniem społeczeństwa”. Według adwokatów ta sytuacja przypomina orzecznictwo z czasów socjalizmu, kiedy to społeczna szkodliwość była faktycznie „szkodliwością dla jednej grupy”.

Obrońcy uważają, że „nie doszło do publicznego zgorszenia”, gdyż społeczeństwo uznało protest za „wyraz debaty politycznej”, wskazywali na równie głośne co kibiców okrzyki zgromadzonych na sali przedstawicieli środowisk lewicowych. Podkreślono, że Zygmunt Baumann, mimo swojej zbrodniczej przeszłości, został przywitany przez prezydenta Wrocławia z honorami z jakimi wita się „autorytety moralne”.