Przejdź do treści

Historyczna chwila: Całun Turyński w tv



Po raz drugi w historii telewizje na całym świecie transmitowały publiczne wystawienie Całunu Turyńskiego - fragmentu tkanego ręcznie płótna z widocznym wizerunkiem nagiego mężczyzny, którego ciało znaczą liczne rany oraz pojedyncza rana kłuta między 5. i  6. żebrem. Zgodnie z tradycją chrześcijańską w płótno owinięty po śmierci Jezus Chrystus, a charakter i umiejscowienie śladów odpowiada opisowi Jego ran w Ewangelii.

Jedną z ostatnich decyzji Benedykta XVI przed rezygnacją było wydanie zgody na telewizyjne wystawienie Całunu Turyńskiego. Poprzednia prezentacja telewizyjna Całunu miała miejsce w 1973 r. Zgodnie z zapowiedzią arcybiskupa Turynu Całun transmisja została przygotowana przez telewizję RAI oraz za pośrednictwem satelitów („mondowizja”). Obraz całunu w wysokiej rozdzielczości był także dostępny dla użytkowników urządzeń mobilnych.

- Dzięki mediom Całun dotrze do miejsc i ludzi dotychczas niedostępnych - powiedział arcybiskup Turynu Cesare Nosiglia.

Wybór daty publicznego wystawienia Całunu Turyńskiego nie jest przypadkowy. Gdy jeszcze w 2010 roku Benedykt XVI oglądał płótno, określił je mianem „ikony Wielkiej Soboty”. Przygotowując Całun do wystawienia, już przed trzema laty poddano go drobiazgowej konserwacji i renowacji.

- Całun jest wyzwaniem dla rozumu. Od każdego człowieka, a zwłaszcza od uczonego wymaga przede wszystkim wysiłku, który pozwoli mu przyjąć z pokorą głębokie przesłanie, przemawiające do jego umysłu i dotykające jego życia (…) Kościół zatem nie posiada właściwej kompetencji, by wypowiadać się w tych sprawach. Dlatego powierza uczonym zadanie prowadzenia dalszych badań, mających na celu znalezienie odpowiedzi na pytania związane z Całunem. – mówił na temat Całunu Turyńskiego Jan Paweł II.

Prowadzący badania porównawcze Całunu Turyńskiego i Sudarionu z Oviedo (chusty, w którą według tradycji zawinięto w grobie głowę Jezusa) amerykański profesor Alan doszedł do wniosku, że układ plam krwi na obu tkaninach był identyczny. Według niego nie ma więc żadnych wątpliwości, że oba te płótna okrywały tę samą osobę, tylko w innych momentach. Wszystkie ślady pozostawione na obu materiałach zgodne są natomiast z biblijnym opisem męki, śmierci i pogrzebu Jezusa

W grudniu 2011 roku włoscy naukowcy z Narodowej Agencji Nowych Technik i Energii oraz Zrównoważonego Rozwoju Gospodarczego (wł. ENEA, Ente per le Nuove Tecnologie, l'Energia e l'Ambiente) po trwających pięć lat badaniach doszli do wniosku, że głębokość barwienia wynosi około 200 nanometrów, co odpowiada dokładnie grubości ściany komórkowej pojedynczego włókna materiału. Techniki sprzed XXI wieku nie pozwalają na barwienie na tak małą głębokość. Według Włochów taki efekt można osiągnąć jedynie za pomocą lasera z zakresu ultrafioletowego o mocy 34 miliardów watów. Podczas badań stwierdzono brak obrazu pod plamami krwi co oznacza, że ślady krwi zostały nałożone na płótno przed otrzymaniem obrazu.

- Ja w swojej karierze naukowej zetknąłem się tylko z dwoma przedmiotami, które nie są wytłumaczalne naukowo: to Całun Turyński i obraz utrwalony w źrenicy Matki Boskiej z Guadalupe. To dwa wizerunki, o których można z całą pewnością po dokonaniu serii badań powiedzieć, że nie zostały uczynione ludzką ręką - stwierdził prof. Bruno Fabbiani z Politechniki Turyńskiej (uczeń Dennisa Gabora, laureata Nagrody Nobla), który bada sprawę Całunu od 1998 roku.