Przejdź do treści

Kamil Durczok "nie molestowałem"

Tygodnik „Wprost” zajął się „Ciemną stroną Kamila Durczoka”. Dziennikarze opisują pewne wydarzenia w mieszkaniu znajomej gwiazdy TVN. Tekst dotyczy białego proszku, erotycznych gadżetów, policji i Kamila Durczoka w roli głównej. Dzisiaj głos zabrał sam Durczok, który od kilku dni zniknął z anteny i nie prowadzi "Faktów". Będąc gościem Dominiki Wielowieyskiej (Gazeta Wyborcza) w TOK FM powiedział, że w związku z pracą komisji, która weryfikuje czy w osoby pracujące w TVN były ofiarami mobbingu lub molestowania, poszedł na urlop. - Z całą stanowczością mogę powiedzieć, że nigdy nie molestowałem żadnej kobiety – oświadczył Kamil Durczok.

W najnowszym numerze tygodnika opisywana jest historia 29-letniej dziewczyny wynajmującej mieszkanie u biznesmena. Ponieważ były zaległości finansowe, właściciel lokalu wezwał policję. W mieszkaniu - jak twierdzi "Wprost" - miały znajdować się m.in. prywatne rzeczy Kamila Durczoka, wymieszane z białym proszkiem (policja nie stwierdziła czy są to narkotyki, czy nie), znalazł się też rzekomo zoofilski film wideo oraz gadżety erotyczne. Skąd wiadomo, że był tam Durczok? Policja spisała szefa „Faktów” TVN.

W rozmowie z „Wprost” Kamil Durczok początkowo zaprzeczał wszystkiemu. Później stwierdził, że jego prywatne rzeczy mogły zostać ukradzione, dlatego znalazły się w mieszkaniu 29-letniej dziewczyny. Nie wyjaśnił jednak dlaczego przebywał w tym mieszkaniu.